Antosia w pierwszych tygodniach życia budziła się 3-4 razy w nocy do jedzenia.
Nie ukrywam, nie było mi łatwo funkcjonować w dzień po serii takich nocek. Szczególnie dobijające było, gdy np. ledwo położyłam się spać, już wpadałam w objęcia Morfeusza, a tu.. o nie nie, nie tak szybko - najpierw kolejna kolacja Małej Księżniczki :)
Cały czas trapiło mnie, czy ja jakkolwiek mogę wpłynąć na ilość nocnych karmień, ilość pobudek Żabki. Strasznie zazdrościłam mamom, których maluszki szybko zaczynały przesypiać noc, albo budziły się raz czy dwa.
Szperałam, szukałam, pytałam, aż dotarłam do sposobu, który po dziś dzień stosuję. Od tej pory Antosia jest karmiona w nocy tylko raz :)
Okazuje się, że po pierwsze: zbyt szybkie rezygnowanie z nocnych karmień wcale nie jest korzystne dla niemowląt. Dlaczego? Otóż pokarm produkowany w nocy jest najbardziej kaloryczny (szczególnie w godzinach między 3:00 a 5:00 nad ranem), tym samym jest najbardziej wartościowy pod kątem składników wpływających na rozwój mózgu maluszka. Ta wiedza dała mi dużo siły i wytrwałości, wręcz zmieniła moje nastawienie do pobudek w środku nocy :)
Po drugie, zauważyłam też, że gdy wieczorkiem, jeszcze przed kąpielą, przystawiam Antosię częściej do piersi, np. co 2h, czy nawet co 1,5h, potrafi Ona potem znacznie dłużej nie głodnieć.
A sposób jaki stosuję w kontekście nocnych karmień (od ok. 2 miesiąca życia Tosi) polega na tym, że biorę Ją do karmienia "na śpiocha". Tuż przed pójściem spać przystawiam Żabkę do piersi, nie budząc Jej.
Fakt, zazwyczaj chodzę spać dość późno, a to dlatego, że delektuję się chwilami, w których to mogę zrobić coś dla siebie po tym, jak Żabka pójdzie już spać. Pewnie dobrze rozumiesz o czym mówię ;)
Na początku zdarzało się, że Antosia miewała tak zaciśnięte usteczka, że nie szło wcisnąć w nie sutka ;) Ale zazwyczaj po chwili smyrania się udawało :D Choć też zdarzało mi się odłożyć Niunię z powrotem do łóżeczka bez karmienia. Nic na siłę. Ważne, żeby nie wybudzać dziecka.
Fajne w karmieniu na śpiocha jest to, że Antosia wówczas bardzo efektywnie je, nie ma zbędnego ciumkania. Wyczytałam też, że jedząc na śpiocha, niemowlę nie łyka powietrza, przez co nie ma konieczności odbijania maluszka, co wcześniej zajmowało nam dobre 5-10 min., a i tak nie zawsze kończyło się odbiciem.
6 komentarze:
at: 18 grudnia 2013 08:54 pisze...
My do tej pory karmimy się na śpiocha, tylko że butelką ;D jest dużo wygodniej, nie oszukujmy się :)
at: 18 grudnia 2013 19:59 pisze...
A jeszcze wygodniej, kiedy dziecko śpi z mamą, pije i je kiedy ma ochotę, a ona przesypia całe noce:)
at: 20 grudnia 2013 02:26 pisze...
Butlę trzeba przygotować, podgrzewać, a mleczko mamusi zawsze gotowe ;)
Fajnie spać z maluszkiem w łóżku (choć ja mimo podjętej próby nie jestem w stanie, bo wówczas nie śpię tylko czuwam...). Faktycznie wygodnie pod kątem karmienia. Tylko jak potem maluszka oduczyć tego luksusu? :)
at: 20 grudnia 2013 09:49 pisze...
Ja budzę się w nocy tyle razy, że pewnie nic się nie zmieni, albo wręcz będę budzić się częściej niż dzidziol ;) Ale dobrze wiedzieć, że są "sposoby" ;)
at: 4 lutego 2014 10:08 pisze...
Ja tez tak robiłam. Ta taktyka nazywa się "tankowanie do pełna" i rzeczywiście do 4 miesiąca działało. Teraz mała ma prawie 6 miesięcy i śpi jakoś gorzej mimo że przed snem najpierw karmię ją piersią, a potem za ok godzinę kaszką z butelki...
at: 4 lutego 2014 11:16 pisze...
No właśnie u nas też od niedawna przestało działać... Zastanawiam się, czy to np. nie przez aktualnie trwający skok rozwojowy? Zobaczymy co będzie dalej. Pozdrowienia
Prześlij komentarz