Ależ ten czas leci. Już 35. tydzień ciąży! 

A ile w międzyczasie się zadziało... Głowa mała!
Mieszkanie dostosowane do przyjęcia nowego członka rodziny, imię wreszcie wybrane, wyprawka prawie skompletowana, ciuszki w ciągłym procesie prania i prasowania, torba do szpitala praktycznie spakowana. To świadczy tylko o jednym. Już bliżej niż dalej :) Przechodzę tym samym w stan czuwania, czy raczej gotowości, bo teraz to już nigdy nic nie wiadomo.
Do skompletowania wyprawki idealnie przydały się pliki, które wykorzystywałam podczas pierwszej ciąży (takie jak "Wyprawka" czy "Torba do szpitala" dostępne w zakładce Pobieralnia), zwolniły mnie z czasochłonnego wertowania Internetu, z myślenia i analizowania czy aby na pewno już wszystko mam. Listy wiszą wydrukowane na tablicy magnetycznej i żyją pełną parą - odhaczam, wykreślam, notuję, jednym słowem wszystko pod kontrolą
A przynajmniej tak mi się wydaje 
A jak się czuję?
Czuję, że to końcówka ciąży, bo już wszystko mi ciąży, dosłownie! Przytyłam już tyle, ile z Tosią do momentu porodu, a to przecież jeszcze nie koniec. Komplementy babć w przychodni typu: "O, już końcówka? Jeszcze miesiąc??? No to chyba dwójka, co?", czy w windzie: "Ooo, ja myślałam, że to już po" - baaardzo podnoszą na duchu, aż chciałoby się odpowiedzieć: "Ooo, ja myślałam, że pani już też po". Ale co się dziwić, jak nawet co niektórzy członkowie rodziny przeżywają rozmiar brzucha.
...a wydawało mi się, że jestem odporna na takie komenty, heh...
Waga daje się we znaki - bolą mnie stawy, szczególnie kolanowe, dźwigać tyle kilogramów to nie lada wyzwanie! Zaczęło mnie pobolewać podbrzusze, szczególnie po tym jak wstanę po dłuższym zasiedzeniu się, cierpię też na "lustrzycę"
W sumie to już od dawna, ale teraz kiedy wizyty u ginekologa przybierają na częstotliwości zaczyna to być bardziej dokuczliwe
Hmm.. Dobrze, że mam duży brzuch, bo inaczej piersi sięgały by do pępka
Mam też problem z wytarciem stóp po wyjściu z kąpieli (w sumie to nawet łydek
To normalne???), dłuższe spacery przestały być osiągalne, nawet krótsze są męczące, a jak już mnie poniesie, to czuję się potem wyczerpana na maxa.
Czy to starość daje się we znaki? Mam wrażenie, że w pierwszej ciąży, mimo że końcówka wypadała w środku lata, to byłam w lepszej kondycji ...a może już po prostu nie pamiętam? Oj fakt, skleroza i problemy z koncentracją aktualnie na topie
A co w głowie?
Kłębią się myśli o porodzie, ekscytacja miesza się ze strachem, wracają wspomnienia z pierwszego porodu (które z resztą szczegółowo opisałam w poście Poród, jak to jest?), aż się dusza raduje, a na twarzy uwidacznia się rogal
To te wspomnienia napawają mnie optymizmem, że może być przecież tylko lepiej, jeszcze lepiej, bo niby czemu nie?
Przecież wiara czyni cuda! Kurcze... Ale co z Tosieńką, gdyby akcja zaczęła się w nocy? Dobudzę kogoś, kto do niej przyjedzie? Wzywać karetkę? Co wtedy??? Oj, ile dylematów, rozterek, wątpliwości... To poczucie braku stuprocentowej kontroli chyba najbardziej mnie paraliżuje.
Ech. Wszystko ogarniemy. Potrzebny tylko dobry plan (i z siedemnaście planów "B", co by Bóg miał jeszcze większy ubaw
).
Będzie wesoło.
Trzymajcie kciuki!
A ile w międzyczasie się zadziało... Głowa mała!
Mieszkanie dostosowane do przyjęcia nowego członka rodziny, imię wreszcie wybrane, wyprawka prawie skompletowana, ciuszki w ciągłym procesie prania i prasowania, torba do szpitala praktycznie spakowana. To świadczy tylko o jednym. Już bliżej niż dalej :) Przechodzę tym samym w stan czuwania, czy raczej gotowości, bo teraz to już nigdy nic nie wiadomo.
Do skompletowania wyprawki idealnie przydały się pliki, które wykorzystywałam podczas pierwszej ciąży (takie jak "Wyprawka" czy "Torba do szpitala" dostępne w zakładce Pobieralnia), zwolniły mnie z czasochłonnego wertowania Internetu, z myślenia i analizowania czy aby na pewno już wszystko mam. Listy wiszą wydrukowane na tablicy magnetycznej i żyją pełną parą - odhaczam, wykreślam, notuję, jednym słowem wszystko pod kontrolą

A jak się czuję?
Czuję, że to końcówka ciąży, bo już wszystko mi ciąży, dosłownie! Przytyłam już tyle, ile z Tosią do momentu porodu, a to przecież jeszcze nie koniec. Komplementy babć w przychodni typu: "O, już końcówka? Jeszcze miesiąc??? No to chyba dwójka, co?", czy w windzie: "Ooo, ja myślałam, że to już po" - baaardzo podnoszą na duchu, aż chciałoby się odpowiedzieć: "Ooo, ja myślałam, że pani już też po". Ale co się dziwić, jak nawet co niektórzy członkowie rodziny przeżywają rozmiar brzucha.
...a wydawało mi się, że jestem odporna na takie komenty, heh...
Waga daje się we znaki - bolą mnie stawy, szczególnie kolanowe, dźwigać tyle kilogramów to nie lada wyzwanie! Zaczęło mnie pobolewać podbrzusze, szczególnie po tym jak wstanę po dłuższym zasiedzeniu się, cierpię też na "lustrzycę"


Czy to starość daje się we znaki? Mam wrażenie, że w pierwszej ciąży, mimo że końcówka wypadała w środku lata, to byłam w lepszej kondycji ...a może już po prostu nie pamiętam? Oj fakt, skleroza i problemy z koncentracją aktualnie na topie
A co w głowie?
Kłębią się myśli o porodzie, ekscytacja miesza się ze strachem, wracają wspomnienia z pierwszego porodu (które z resztą szczegółowo opisałam w poście Poród, jak to jest?), aż się dusza raduje, a na twarzy uwidacznia się rogal
Ech. Wszystko ogarniemy. Potrzebny tylko dobry plan (i z siedemnaście planów "B", co by Bóg miał jeszcze większy ubaw

Będzie wesoło.
Trzymajcie kciuki!
1 komentarze:
at: 20 listopada 2015 13:57 pisze...
Ojej, chciałbym takiego szkraba już, niestety - partnerki brak :(
Prześlij komentarz