Gdy byłam wysoko w ciążo, niektórzy dziwili się po co zapinam pasy, skoro przecież nie trzeba, taki to przywilej ciężarnych.

I wytrwałam do końca ciąży, zawsze zapięta, mimo że miałam ogromny brzuch, a bardzo dużo podróżowałam autem (praktycznie co drugi weekend pokonywałam trasę Wro-Waw-Wro).
Wszystko dzięki świetnemu wynalazkowi, jakim jest adapter do pasów. Jest to gadżet, który zapobiega przede wszystkim uciskowi pasa w brzuch, gdyż ściąga on pas poniżej. W przypadku konieczności nagłego hamowania, pas nie uciśnie brzucha, a tym samym macicy i dziecka, tylko zostanie przeniesiony na miednicę, na biodra.
Adapter jest łatwy w zamontowaniu, jest też wygodny - jego obecność jest praktycznie niewyczuwalna, a wręcz dużo przyjemniej się z nim podróżuje, gdyż nie ma dyskomfortu, jaki powodował przechodzący przez środek brzucha pas, a i poczucie bezpieczeństwa wzrasta.
Gorąco polecam!
2 komentarze:
at: 30 listopada 2013 13:43 pisze...
ja też do konca zapinam pasy... czuje sie w nich bezpieczniej.. nie korzystam z "przywileju cięzarnej" do nie zapinania...
at: 23 grudnia 2013 03:41 pisze...
Pewnie, nie warto ryzykować.
Pozdrawiam
Prześlij komentarz